nie chce mi się w mordę pisać tytułu
Komentarze: 3
Smutek zasnuwa mi oczy ilekroć myślę, że mogę tu nie wrócić. Nie przejdę się Polną wśród gołębi, nie kupię świeżych bułek i jabłek na rogu. Nie stanę chwilę na Zoli, zastanawiając się, jaka czasem przewrotna bywa ludzka natura. Na Marszałkowskiej nie ominie mnie tramwaj, nie zdążę na światła i tłum nie popchnie mnie w kierunku supersamu. Nie spojrzę starym zwyczajem na słup przy Placu i antyczna rzeźba nie pokłoni mi się na podwórku przy Flory. Nie wbiegnę, jak co dzień, na piąte piętro, by móc poczuć chore serce prawie na dłoni. Brak mi będzie widoku Bagateli, przycupniętej jakby w cieniu Wielkiego Miasta, zawstydzonej powagą swych historycznych sąsiadów. Zadziwiające - Bagatela, gdy wokół walają się jeszcze echa esesmańskich pałaców, gdy w niedalekich Łazienkach powstawały najchwalebniejsze karty naszej historii, gdy wreszcie u jej źródła stoi sam Marszałek, swoją strapioną miną wzywający do myślenia...
Dodaj komentarz