mamoń fantasy...
Komentarze: 6
Dnia czwartego wyszedłem wreszcie z piekielnej doliny. Góry stopiły się w rozległe pustkowie, a jedynym świadkiem mej upokarzającej ucieczki były nieliczne psy nocy, czatujące w ciemności na niedobitków, stanowiących łatwą jak padlina zdobycz. Mijałem stosy zbutwiałego drewna, kiedyś służącego za fundament dla potęgi króla Obrzyna, nie na tyle trwały jednak, by mógł oprzeć się niszczącej sile piekielnych zastępów. Gdzieniegdzie bieliły się kości nieszczęśników, którzy do końca stali przy uzurpatorze, ceniąc obowiązek nad życie - głupcy, nawet nie mogli przypuszczać jak wielka potęga wyjdzie im naprzeciw...
dla niezorientowanych: jestem już tak zmęczony, że postanowiłem napisać ustępik wzorowany na powieść fantasy...szkoda, że nie mam nic do palenia, bo pewnie fabuła by się składniej zawiązała...
Dodaj komentarz