Bez tytułu
Komentarze: 3
Chciałem napisać coś o miłości. Niestety Dante ze mnie nie jest i nie będę kalał tego najczystszego z uczuć. Nie dam też nic w zamian. Napiszę po prostu, że się wspaniale czuję. Dwudziesty pierwszy wiek mnie nic, a nic nie obchodzi. Nie interesuje mnie co słychać u papieża, choć to fajny staruszek. Nie przeczytam dzisiejszej gazety, bo nie będę miał do tego głowy. Trzy lata studiów na ekonomii na marne - nie chce mi się zerknąć na notowania giełdowe. Nigdy mi się zresztą nie chciało. Nie powinienem obrażać innych. Obietnicy takiej nie złożę, bo wiem, że dotrzymać jej nie sposób, ale niech mają wszyscy Ci, których dotknęły moje komentarze satysfakcję - źle robię...
I jeszcze ten Hendrix nieznośnie podyscający mój nastrój. Świat nie kończy się na mnie, ale mnie to już nic nie obchodzi. Niech sobie ten świat płynie gdzie chce, ja przesiadam się na własną łódeczkę. I nie wezmę ze sobą żadnej z tych mądrych książek, które przez całe niemal życie taszczyłem tam i z powrotem. I co mi powiesz Henri? Uśmiechasz się pewnie pod nosem. Tak, to też Twoja zasługa. Tak jak Kostka, i całej rzeszy pomniejszych, dzięki którym wyrosło ze mnie takie sentymentalne truchło. I nic tylko Wam podziękować mogę, choć zaprawdę i Wy nic byście nie poradzili, gdyby nie pojawiła się Ona. A Ona to już zupełnie inna historia. Ta historia się dopiero zaczyna, ale Wy nic o niej nie będziecie wiedzieć...
Dodaj komentarz